Suche igłowanie
Jednym z narzędzi, których używamy na co dzień w pracy w naszej klinice są suche igły (dry needeling).
Na wstępie warto wspomnieć, że nie jest to to samo co akupuntura!!! Igły są te same, ale zastosowanie, głębokość penetracji igły i typ stymulacji tkanki znacząco różni się od popularnie znanej, klasycznej akupuntury. Za pomocą igły mechanicznie stymulujemy tkanki (głównie mięśniową) śródbrzuścowo. Oznacza to nic innego, jak wbicie niezwykle cienkiej igły w punkt spustowy. Wielu naszych pacjentów kojarzy już określenie punkt spustowy.
Nieco upraszczając teorię, punktem spustowym nazywamy nadwrażliwy/tkliwy punkt, czy okolicę w obrębie napiętego pasma brzuśca mięśniowego. Miejsce to wywołuje ból lokalny i rzutowany (w odległym miejscu na ciele), pod wpływem kompresji bądź rozciągania, bądź też skurczu. I oczywiście może powodować dysfunkcje między innymi w układzie ruchu.
Jeśli fizjoterapeutyczna diagnostyka różnicowa prowadzi nas w kierunku terapii przeciążonego czy wyhamowanego mięśnia – chętnie sięgamy po igły.
Wbrew pozorom jest to terapia przyjemniejsza, niż osławiony łokieć terapeuty, dużo szybsza i niejednokrotnie skuteczniejsza.
Chociaż metoda wydaje się być banalnie prosta, stoi za nią skomplikowana teoria oparta o zależności neurofizjologiczne: wykorzystanie zstępującego układu hamowania bólu, zmianę intensywności sensytyzacji centralnej, wyraźną, lokalną zmianę biochemiczną w tkance. Zaś z perspektywy biomechanicznej: mikrozniszczenie uszkodzonych włókien mięśniowych, rozciąganie obkurczonych sarkomerów, zniszczenie przesterowanych płytek motorycznych, stymulacja regeneracji mięśniowej, biolelektryczna stymulacja tkanki-zmiana potencjału błon.
A efekt jest taki, że najpierw lekko (czasami nie tak lekko :D) obolały mięsień rozluźnia się i wraca do prawidłowej funkcji.
Jak w każdej metodzie pracy, ważne jest zachowanie wszystkich zasad bezpieczeństwa, które podczas profesjonalnych szkoleń są wpajane przez instruktorów.
Igły używane do terapii mają grubość od 0,16-0,30 mm, długość 15-60 mm. Są sterylnie zapakowane i oczywiście jednorazowego użytku. Terapeuta wykonuje terapię zawsze w jednorazowych rękawiczkach. Krwawienie, a raczej kropeczka krwi pojawia się dość rzadko.
Pacjent zazwyczaj nawet nie czuje momentu wkłucia, dopiero dotarcie do punktu spustowego daje wrażenia ucisku, rozpierania lub skurczu.
No i na koniec najważniejsze: Ci, którzy się boją igieł (Panowie – ukłon w Waszym kierunku ;D), nie będą zmuszani do poddania się tej metodzie!